wróć do Blog

Jak reaguje Twoje ciało na nadmierny stres?

"Ludzie zawsze intuicyjnie czuli, że ciało i umysł są niepodzielne. Współcześnie doszło jednak do niefortunnego rozłamu między tym, co podpowiada nam organizm, a tym, co umysł uważa za prawdę. Ku własnej zgubie, zwykle kierujemy się drugim z tych dwóch źródeł informacji” - mówi znany kanadyjski lekarz węgierskiego pochodzenia, dr Gabor Maté. Nie można odmówić mu doświadczenia: przez 20 lat pracował w przychodni rodzinnej, później na oddziale opieki paliatywnej, a następnie przez ponad dekadę zajmował się osobami uzależnionymi od narkotyków i chorymi psychicznie. Napisał cztery książki, które zostały wydane w 25 językach.

Twoje zdrowie opiera się na 3 filarach - ciele, psychice i ich duchowym połączeniu. Jeśli ignorujesz którykolwiek z nich, przyczyniasz się do zaburzenia równowagi i rozwoju choroby. Biopsychospołeczne podejście do medycyny zakłada, że jakość zdrowia odzwierciedla historię życia organizmu i jest odbiciem nawiązywanych przez całe życie interakcji ze środowiskiem.

Słabością zachodniego podejścia do medycyny jest częste uczynienie z lekarza autorytetu, a z pacjenta pasywnego obiektu terapii lub odbiorcy leku. Ukształtowanie takiej relacji lekarz-pacjent pozbawia chorych poczucia odpowiedzialności za swoje zdrowie. Jak mówi dr Robert Mander z wydziału psychiatrii na Uniwersytecie w Toronto: “Próba zrozumienia i rozwiązania problemu stresu daje większe szanse na zdrowie niż ignorowanie go”.

 

Literatura naukowa wskazuje 3 czynniki wywołujące stres, zawsze  obecne w życiu osób cierpiących na choroby przewlekłe:

  1. niepewność

  2. brak informacji 

  3. utrata kontroli.

Wiola, lat 36,  jako dziecko powstrzymywana była od okazywania uczuć, czasami nawet za nie karana. W konsekwencji, obecnie na trudne emocje reaguje wyparciem. Zamknięcie się w sobie pozwala jej uniknąć wstydu i odtrącenia.

Rodzicom Wioli zawsze trudno było tolerować jej niełatwe emocje. Często budziły one w nich nadmierny niepokój. Utrudniło to prawidłowy rozwój jej kompetencji emocjonalnych, kiedy była jeszcze dzieckiem. To wszystko sprawiło, że Wiola nie potrafi poradzić sobie z uczuciami, nie może znaleźć wyjścia z trudnej sytuacji, odczuwając przy tym dojmującą bezradność.. Takie wyuczone poczucie bezradności jest groźnym stanem psychicznym, który cechuje się nieumiejętnością wychodzenia z sytuacji stresowych, nawet wtedy, gdy ma się ku temu fizyczną sposobność. Co więc robi Wiola? Tkwi w przemocowym związku i trzyma się kurczowo stresującej pracy. 

Z punktu widzenia psychoterapii Wiola doświadczyła emocjonalnego zaniedbania przez swoich rodziców. Rozumie siebie na tyle dobrze, na ile sama czuła się zrozumiana. Kocha siebie tak, jak postrzegała otaczającą ją miłość na najgłębszym, nieświadomym poziomie. Dzieje się tak dlatego, że przyszłe relacje czerpią wzorce z obwodów neuronowych, ukształtowanych pod wpływem więzi z najwcześniejszym opiekunem.

Dzięki kontaktom z rodzicem, człowiek określa swój sposób postrzegania świata, krystalizuje, czy będzie to świat miłości i akceptacji, czy może lekceważącej obojętności, w którym zaspokojenie własnych potrzeb wymaga nieustannych zabiegów, a który jest dodatkowo wrogi i zmusza do ciągłego zachowywania nadmiernej czujności.

Do zaspokojenia potrzeby więzi potrzebna jest fizyczna bliskość i dobra relacja emocjonalna. W szczególności stopień dostrojenia, dzięki któremu rodzic wczuwa się w potrzeby emocjonalne dziecka. Może ono nigdy nie nastąpić, jeśli rodzic nie doświadczył go w dzieciństwie. W relacji Wioli z matką istniało silne przywiązanie i miłość, lecz zabrakło właśnie dostrojenia. Jako dziecko czuła się kochana, ale na głębszym poziomie odczuć, nie czuła się doceniona za to, kim naprawdę była. Z tego powodu nauczyła się przedstawiać rodzicom tylko tę akceptowaną stronę, tłumiąc nie aprobowane przez nich reakcje emocjonalne. Co więcej, nauczyła się deprecjonować siebie za samo powstawanie takich reakcji. Taka separacja - pomimo bliskości - oznacza, że jej rodzice byli obecni fizycznie, ale nie emocjonalnie. Poziom stresu fizjologicznego, jakiego doświadczyła w jej wyniku Wiola, jest porównywalny z tym przeżywanym w przypadku fizycznej rozłąki!

Rodzice Wioli okazywali jej uczucia aprobaty tylko wtedy, gdy ją chwalili. Stanowi to ich nadużycie jako dorosłych ludzi wobec małej. Wiola bała się potworów mieszkających pod jej łóżkiem, które jej się śniły. Koszmary brały się z jej najgłębszych lęków. Tak naprawdę, śniąc o nich, bała się braku ochrony wynikającej z braku dostatecznie silnej więzi z rodzicami. Być może było w nich coś, co kojarzyło jej się z potworem. Jako dziecko miała w sobie cały ten strach, więc jej umysł, gdy odpoczywał, to paradoksalnie tworzył te straszne obrazy.

Wiola nie wykształciła prawidłowych, zdrowych granic w dzieciństwie. Ich zatarcie stało się istotnym źródłem jej obecnego stresu fizjologicznego. Ma on ciągły, negatywny wpływ na jej układ hormonalny i odpornościowy. Dzieje się tak, gdyż przez słabe wyznaczenie osobistych granic, funkcjonuje teraz w stanie chronicznego stresu. Przekraczanie ich przez innych jest stałym elementem jej codziennych doświadczeń. 

Jeśli człowiek nie jest w stanie rozpoznać naruszenia swoich granic lub nie potrafi się obronić, gdy to naruszenie dostrzega, przypuszczalnie będzie nieustannie doświadczał szkód spowodowanych stresem. Wynika to z faktu, że stres jest fizjologiczną reakcją na postrzegane zagrożenie i to bez względu na to, czy jest się go świadomym, czy też nie.

Kompetencje emocjonalne wymagają odczuwania emocji i pozwolenia Sobie na uświadomienie przeżywanego stresu. Wymuszają także wyrażanie emocji, a tym samym - zaspokajanie własnych potrzeb. Zmuszają nas do sięgania po umiejętności znalezienia różnic między tymi reakcjami psychicznymi, które są adekwatne do sytuacji, a odzwierciedlającymi niezaspokojone potrzeby z przeszłości. Dyktują także konieczność uświadamiania sobie własnych potrzeb wymagających zaspokojenia, a nie tłumienia ich i wypełniania oczekiwań innych w celu zyskania chwilowej akceptacji.

Historia rodzinna ciągnie się wstecz przez całe generacje, przez co pojęcie “winy” traci znaczenie. Dziennikarz i pisarz Lance Morrow określa międzypokoleniowy charakter stresu, obrazując pokolenia jako pudełka. Kreśli wizję, w której w pudełku przemocy matki znajduje się następne, które zawiera przemoc jej dziadka, a w nim znowu pudełko z kolejnymi tajemnicami. Treść tych mrocznych opowieści postępuje właśnie “pod prąd strumienia czasu”.

 

Stres zaburza homeostazę, której przewlekłość skutkuje chorobą

Działanie mechanizmu zaradczego organizmu na stres

W wyniku zagrożenia - podwzgórze wytwarza kortykoliberynę CRH, która trafia do przysadki mózgowej i stymuluje ją. Wydziela ona hormon adrenokortykotropowy ACTH, który za pośrednictwem krwi oddziałuje na korę nadnerczy. Gruczoł ten wydziela hormony kortykoidowe, w tym kortyzol. Wpływa on na niemal wszystkie tkanki organizmu. Jego działanie polega na tłumieniu reakcji stresowychobniżaniu aktywność układu odpornościowego. Ta sieć funkcjonalna, w której skład wchodzą podwzgórze, przysadka i nadnercza nosi nazwę osi HPA. Ponieważ podwzgórze komunikuje się dwukierunkowo z ośrodkami przetwarzania emocji w mózgu, to właśnie za pośrednictwem osi HPA emocje wywierają wpływ na układ odpornościowy i inne narządy.

Aktywność układu odpornościowego jest powiązana z Twoimi codziennymi doświadczeniami. Mechanizmy obronne działają sprawnie u zdrowych osób, lecz słabną w wyniku stresujących okoliczności. Duży wpływ na zdrowie wywiera samotność, która osłabia sprawność układu immunologicznego.

Zdumiewający jest fakt, że komórki limfatyczne i inne białe krwinkizdolne do wytwarzania niemal wszystkich hormonów i substancji przekaźnikowych produkowanych przez mózg i układ nerwowy. Mogą wydzielać endorfiny, czyli naturalne związki chemiczne wpływające pozytywnie na nastrój i uśmierzające ból.

Pozostawanie w kontakcie emocjonalnym przy zachowaniu własnego, autonomicznego funkcjonowania emocjonalnego

Wyodrębnianie, zwane też różnicowaniem, odnosi się do jednej z fundamentalnych koncepcji w teorii systemów rodzinnych. Jeśli  człowiek jest słabo wyodrębniony, nie ma ani emocjonalnej granicy między Sobą a innymi, ani granicy chroniącej przed zdominowaniem jego procesów myślowych przez procesy odczuwania emocji. Automatycznie przejmuje niepokój od innych. Im niższy stopień zasadniczego wyodrębnienia osiągnął, tym bardziej jest podatny na stres i choroby. Im słabiej rozwinął zdolność emocjonalnej samoregulacji, tym mocniej jego homeostaza uzależniona jest od relacji z innymi. Oznacza to, że tym bardziej przerażać go może potencjalna utrata związku czy brak poczucia bezpieczeństwa w nim. Im bardziej jest uzależniony emocjonalnie od relacji, tym bardziej rośnie jego podatność na stres. Regulacja stresu jest bowiem uzależniona od równowagi między bezpieczeństwem społecznym a poczuciem swojej prawdziwej autonomii.

autor: Dorota Bucholc
artykuł napisany w oparciu o wiedzę z książki autorstwa Gabora Maté’a pt.: “Kiedy ciało mówi nie"

 

Sprawdź najnowsze artykuły

pomoc psychologiczna photo-1581189908818-9bae2b27a458.webp
Ciało mówi NIE słuchaj uważnie - choroby przewlekłe

37-letnia Małgosia kilka tygodni temu otrzymała diagnozę, która każdego roku tysiące kobiet zwala z nóg: nowotwór piersi. Od lat trudno jest jej wyrażać uczucia, szczególnie te związane z gniewem, a to właśnie gniew poczuła, gdy pierwszy raz ją usłyszała. Małgosia żyje w samotności, po cichutku, nie chcąc „narzucać” się światu.  Mimo, że badania dowodzą, iż rokowania u osób cieszących się wsparciem społecznym są zawsze lepsze, niezależnie od rodzaju choroby.

[czytaj dalej]

pomoc psychologiczna photo-1524088484081-4ca7e08e3e19.webp
Kobiety kochające “za bardzo”

Kasia młodo wyszła za mąż, w wieku 21 lat. Gdy tylko Karol jej się oświadczył, natychmiast powiedziała „tak”, w przekonaniu, że to “ten jedyny”. Niedługo po ślubie zaczęło jednak dochodzić do coraz częstszych kłótni między małżonkami. Kolejne lata to w zasadzie nieustające pasmo napięć i awantur, podczas których Karol nie szczędził jej także wulgarnych wyzwisk. Z biegiem lat Kasia stała się ofiarą przemocy psychicznej.

[czytaj dalej]

pomoc psychologiczna photo-1603943542072-358bc0cb67f9.webp
Toksyczni rodzice

“To, iż nie mieliście złych zamiarów, nie znaczy, że nie bolało”
To, co znane, zapewnia poczucie komfortu. Człowiek zna zasady i wie, czego może się spodziewać. Odtwarza stare konflikty, bo ma nadzieję, że tym razem zdoła je przezwyciężyć.
[czytaj dalej]

Historie terapeutyczne jon-flobrant-_r19nfvS3wY-unsplash.jpg
Balans

"Na terapię zapisałam się ze względu na konkretne trudności – sporo złości, stany głębokiego przygnębienia. Ku mojemu zaskoczeniu w pracy terapeutycznej zaopiekowane zostały rozległe obszary mojego życia. Nigdy nie pomyślałabym, jak bardzo można zmienić jakościowo własne życie. Aktualnie towarzyszy mi większe poczucie spokoju i wpływu. Przy jednoczesnej akceptacji faktu, że są rzeczy poza moją kontrolą. Czuję, że mam dostęp do swojej siły, pewności, a zarazem, że towarzyszy temu wrażliwość i delikatność. Ten balans jest dla mnie bardzo ważny. Cieszę się, że relacja z psychoterapeutką stała się dla mnie pierwowzorem relacji, w której mogę czuć się bezpiecznie będąc blisko siebie i odkrywając swoje różne kawałki. To przekłada się na zaufanie do innych ludzi, a także na odwagę by być autentycznym. Na sesji terapeutycznej mogę zatrzymać się przy czymś, co na co dzień niekiedy jest zbyt trudne. Jednak widzę, że wraz z czasem tą umiejętność również się nabywa - bycie swoim sojusznikiem i pozwolenie sobie na odczuwanie różnych emocji. Traktując je bardziej jako drogowskaz, niż jako coś od czego trzeba uciec."

Aneta

Historie terapeutyczne vadzim-tuhuzbayeu-nP9m-lcMSbg-unsplash.jpg
Bez wyrzutów sumienia

“Co mi dała psychoterapia? Wolność, wiarę w swoją intuicję i zgodę na bycie po prostu sobą. Uwolniła mnie od refluksu, napięć w ciele i wyrzutów sumienia za każde wypowiedziane słowo. Czy był to łatwy i szybki proces? Zdecydowanie nie, ale warty to przejścia. Pamiętam, emocje, odczucia jakie mi towarzyszyły, nie zawsze było to miłe i przyjemne, ale każda sesja przybliżała mnie do siebie samej. Oczywiście, że polecam psychoterapie wszystkim, bardzo żałuję, że nie jest ona tak łatwo dostępna dla każdego.”

Wiola

Historie terapeutyczne pawel-wisniewski-pkFXc2d3yD4-unsplash.jpg
Wewnętrzny głos

Z początku nie miałam przekonania co do tego, że proces psychoterapii zmieni coś w moim życiu. Było mi trudno zaufać efektom. Spotkania umożliwiły mi jednak prawdziwe i pełne spotkanie z samą sobą. W bezpiecznych warunkach jakie stworzyła moja terapeutka mogłam otworzyć się na ogląd historii swojego życia z różnych stron, pod różnymi kątami. Przeżyć emocje, które dotąd tłumiłam. Zapłakać nad bezradnością wobec niektórych wydarzeń. To powodowało we mnie stopniowe odczuwanie coraz większej ulgi. Było mi lepiej samej ze sobą po prostu BYĆ. Stałam się bardziej samoświadoma siebie, co pomaga mi do dnia dzisiejszego lepiej radzić sobie w kryzysowych sytuacjach oraz nawiązywać lepszej jakości, bezpieczne relacje. Osobiście uważam, że to były jedne z najlepiej zainwestowanych dotąd pieniędzy i że zmiana jaką przyniósł proces psychoterapii jest dla mnie bezcenna. Bardzo ważne też, aby wybrać osobę, z którą jak to mówię “kliknie”. Jeśli nie uda się to za pierwszym razem, warto spróbować pójść do kogoś innego. Najważniejsze to, by słuchać siebie i podążać tam gdzie kieruje “wewnętrzny głos”. Z całego serca polecam Każdej Osobie spróbowanie podjęcia psychoterapii własnej. To może być jedna z najlepszych decyzji Twojego życia, mająca pozytywny wpływ na jego całą dalszą część. :-)

Monika

Historie terapeutyczne marek-piwnicki-sDa-YSpxcjc-unsplash.jpg
Stawanie się sobą

“Podjęcie decyzji o psychoterapii własnej było trudne, gdyż nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Wiedziałem jednak, że potrzebuję pomocy. Po tygodniach namysłu i zbierania się na odwagę zadzwoniłem i umówiłem się na sesję konsultacyjną. Teraz wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Od ponad roku jestem w procesie terapeutycznym, który od samego początku przebiega dość dynamicznie. Psychoterapia to dla mnie droga w głąb siebie, w trakcie której zaczynam rozumieć dlaczego jestem tym kim jestem, oraz definiować czynniki, które mnie kształtują. Proces pomaga mi również zaakceptować rzeczy, których nie mogę zmienić, a także pozwala przyjrzeć się temu na co mam wpływ. Psychoterapia jest procesem trudnej i żmudnej pracy, w trakcie której doświadczam bólu psychicznego oraz fizycznego w postaci somatyzacji, jednak radość ze stawania się sobą jest nieporównywalnie większa i warta tego, aby podjąć trud pracy nad sobą."

Szymon

Historie terapeutyczne lukasz-szmigiel-ajFbrw_aiSk-unsplash.jpg
Spokojniej

"Kryzys zawodowy, który swoje źródło miał w wątkach osobistych spowodował, że podjęłam decyzję o psychoterapii. Narodziny mojej córki uruchomiły różne kawałki z mojego dzieciństwa i powstała we mnie potrzeba przepracowania tego. Zawodowo byłam na zakręcie i czułam, że utknęłam. Miałam poczucie, że nie ruszę dalej, jeśli nie poprzyglądam się temu co mi się dzieje z perspektywy obserwatora. Początki psychoterapii to był duży ból, kryzys i płacz. To był proces poznawania siebie. Rozpoczynając terapię nie od razu dostrzegłam efekty. Początkowo z każdym krokiem do przodu, było gorzej. Do czasu psychoterapii miałam wszystko pozamrażane i nie łączyłam różnych faktów, przez co nie byłam w stanie dostrzec sytuacji taką, jaka była. Co ciekawe w trakcie psychoterapii zaczęłam być bardzo ciekawa historii swojej rodziny. Szukałam faktów na temat mojego pochodzenia w różnych miejscach. Przeszłam przez różne etapy. 

[czytaj dalej]

Historie terapeutyczne nils-nedel-DxW4sFrGAMI-unsplash.jpg
Miejsce w rodzinie

“Moje doświadczenia związane z psychoterapią rozpoczęły się, kiedy miałam 22 lata. Była to 3- miesięczna grupa dla osób z dość różnymi problemami depresyjnymi, nerwicowymi, z zaburzeniami odżywiania, w relacjach. Terapeuta prowadzący wydawał mi się bardzo mądry, zabawny, opowiadał ciekawe przypowiastki terapeutyczne, grupa pacjentów stała się na pewien czas moimi bliskimi znajomymi (jedna znajomość przetrwała do dziś). Na same odkrycia i zmiany terapeutyczne nie byłam wtedy szczególnie gotowa, to znaczy oprócz odnotowania napięcia mięśni czoła w czasie bycia w grupie (które dzisiaj odbieram jako przejaw lęku społecznego, przed oceną, wtedy jednak nie wiedziałam jak to rozumieć i nikt mi tego nie zinterpretował), pozornie nie wyniosłam nic. Przyszłam tam z przekonaniem, że chcę pokonać zaburzenia odżywiania (objadanie się, uzależnienie od jedzenia), nie byłam.... 

[czytaj dalej]