wróć do Blog

Czemu choruję na choroby przewlekłe?

37-letnia Małgosia kilka tygodni temu otrzymała diagnozę, która każdego roku tysiące kobiet zwala z nóg: nowotwór piersi. Od lat trudno jest jej wyrażać uczucia, szczególnie te związane z gniewem, a to właśnie gniew poczuła, gdy pierwszy raz ją usłyszała. Małgosia żyje w samotności, po cichutku, nie chcąc „narzucać” się światu.  Mimo, że badania dowodzą, iż rokowania u osób cieszących się wsparciem społecznym są zawsze lepsze, niezależnie od rodzaju choroby.

W przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii w 1974 roku badaniu stwierdzono, że najczęściej powtarzającą się reakcją u pacjentek z nowotworem piersi jest „skrajne tłumienie gniewu”. Jest ono ważnym aspektem nasilającym fizjologicznie stres w organizmie, szczególnie w połączeniu z innymi czynnikami ryzyka, które często mu towarzyszą. Mowa o poczuciu beznadziei i braku wsparcia społecznego. 

Trudności z jasnym wyrażaniem złości sprawiają, że Małgosia miewa wrażenie wyobcowania. Odczuwała je już dawniej, nawet przebywając w kręgu swoich starych przyjaciół ze studiów. Działo się tak, ponieważ nie ujawniała swojego autentycznego Ja. Poczucie beznadziei zrodziło się w wyniku długotrwałej niezdolności do bycia prawdziwą sobą na najgłębszym możliwym poziomie. To doprowadziło ją dalej: wywołało poczucie bezsilności. W końcu podjęła decyzję: umówiła się na wizytę u psychoterapeuty, bo wydaje jej się, że nie może zrobić nic, co mogłoby wprowadzić w jej życiu jakichkolwiek zmiany.

Małgosia jako dziecko, gdy złościła się i wpadała w gniew, doświadczała odtrącenia. By utrzymać silną więź z rodzicami, kierowała ten gniew do wewnątrz, a poczucie odrzucenia - przeciwko Sobie. To wywołało w niej silne poczucie nieprzystosowania i sprawiło, że świadomość samej Siebie została słabo wykształcona. Skutkiem tego jest nieuzasadniony, a bardzo silnie na nią obecnie oddziałujący, samokrytycyzm.

Małgosia odczuwa pęd do kontrolowania. Nie jest to cecha wrodzona, lecz sposób radzenia sobie w różnych sytuacjach, na który można wpływać i nad którym można pracować, stopniowo odpuszczając kontrolę. Małgosia czuje głęboki niepokój, który jest prawdziwym podłożem osobowości kontrolującej. Nie wziął się on znikąd - kiedy jako dziecko nasza bohaterka postrzegała swoje potrzeby jako niezaspokojone, wykształciła obsesyjny styl dawania sobie rady, przejawiający się w trosce o każdy szczegół. W pewnym momencie życia zaczęła jednak doświadczać silnej obawy, że nie jest w stanie w pełni zapanować nad sytuacją, co wywoływało w niej ogromny stres. I choć nie zdaje sobie z tego sprawy, podświadomie wierzy, że tylko dzięki sprawowaniu kontroli jest zdolna zaspokoić własne potrzeby. Niestety, to nieprawda. Często bowiem to właśnie choroba jest czynnikiem ostatecznie burzącym tę całą iluzję sprawowania kontroli i uwalniającym z sideł jej destrukcyjnego działania.

 

4 cechy osobowości chorych na choroby przewlekłe

  1. nieustanny pęd do działania

  2. trudności w sygnalizowaniu potrzeby uzyskania pomocy

  3. negowanie bólu fizycznego i emocjonalnego

  4. narzucanie sobie wizerunku mającego na celu spełnianie oczekiwań swoich i otoczenia.

W badaniach psychologicznych osób cierpiących na schorzenia reumatoidalne wymienia się perfekcjonizm, lęk przed własnymi odruchami gniewu, wypieranie wrogości i silne poczucie nieprzystosowania. Podobne cechy kojarzone są z osobowością nowotworową i osobowościami sprzyjającymi rozwojowi chorób przewlekłych. Co ważne, żadna z tych cech nie jest wrodzona, ani nie zostaje nabyta w sposób nieodwracalny.

 

3 typy osobowości

Ludzie o osobowości typu A są uważani za gniewnych, spiętych, dynamicznych, agresywnych, lubiących panować nad sytuacją i bardziej narażonych na choroby serca.

Typ B reprezentują osoby zrównoważone, które potrafią przeżywać i wyrażać emocje.

Osobowość typu C jest określana jako bierna, akceptująca, skrajnie współpracująca, cierpliwa, nieasertywna i bardziej narażona na choroby nowotworowe.

 

Geneza choroby autoimmunologicznej - mechanizm psychologiczny

Wypieranie gniewu prowadzi do zaburzeń odporności.

Typowymi wzorcami zachowań osób cierpiących na choroby przewlekłe są:

1. niezdolność do skutecznego przetwarzania i wyrażania emocji

2. tendencja do przedkładania cudzych potrzeb nad własne.

Te dwie metody radzenia sobie z przeciwnościami, są odzwierciedleniem zatarcia granic, pomieszaniem Ja i Nie-Ja na poziomie psychologicznym.

To samo pomieszanie następuje na poziomie komórek, tkanek i organów ciała. Układ odpornościowy staje się zbyt zdezorientowany, by odróżnić własny organizm od intruza, a dalej niewydolny w sposób uniemożliwiający obronę przed niebezpieczeństwem. Zaczyna atakować sam siebie.

 

Ciało potrafi wykorzystać chorobę jako sposób na ostateczne zerwanie z nadmierną obowiązkowością

Być może ciało robi to, do czego umysł nie jest zdolny. Odrzuca oczekiwania stawiania potrzeb innych ponad własnymi. Dr Gabor Maté zasugerował to, gdy w 1993 roku opisał przypadek Mary w swoim pierwszym felietonie medycznym. Wskazuje w nim, że jeśli otoczenie uniemożliwia człowiekowi nauczenie się odmawiania, to nasze ciało może powiedzieć “nie” za niego. Powołał się na literaturę medyczną, przytaczając przykłady negatywnego wpływu stresu na układ odpornościowy. Nasilenie choroby zmusza w pewnym momencie pacjenta do unikania nadmiernie stresujących go sytuacji. Mówiąc krótko: jego ciało mówi “nie”.

 

Jak polepszyć zdrowie, chorując na chorobę przewlekłą - 7 zasad zdrowienia dr Gabora Maté’a

Każda z nich odnosi się do jednego z głęboko zakorzenionych przekonań, które predysponują do choroby lub utrudniają wyzdrowienie.

1. Akceptacja

Człowiek powinien znaleźć w Sobie gotowość do poznania prawdziwego stanu rzeczy dotyczącego tego, co mu dolega i spróbować się z tym pogodzić się, nie oceniając, a jedynie akceptując sytuację taką, jaka jest.

2. Świadomość

Jeśli człowiek chce się wyleczyć lub zachować zdrowie, musi postarać się odzyskać zdolność do emocjonalnego rozpoznawania prawdy. Nie tłumić sygnałów docierających od własnej inteligencji emocjonalnej, a wręcz przeciwnie − postarać się stanąć w prawdzie.

3. Gniew

Człowiek powinien zacząć pracować nad większym kontaktem ze swoim  gniewem. Jest on bowiem poważnym czynnikiem ryzyka podatności na choroby, gdyż zwiększa stres fizjologiczny organizmu. Może być w tym celu pomocny  proces psychoterapii indywidualnej.

4. Autonomia

Jest niezwykle ważna dla człowieka, gdyż choroba opowiada historię i stanowi kulminację trwającej całe życie walki człowieka o Siebie. “Umysł i duch potrafią przetrwać nawet ciężki uszczerbek na ciele, ale uszczerbek na integralności i wolności psychicznej, sprawiają że ciało zaczyna zawodzić”. Bez posiadania wyraźnej granicy oddzielającej człowieka od rodzica, pozostaje on uwikłany w relację z nim. Utworzona w ten sposób zależność staje się wzorcem nawiązywania relacji z całą resztą świata.

Proces wytyczania tych granic rozpoczyna się od postawienia Sobie pytań:

  • Czego pragnę w życiu i związkach?

  • Czego chcę bardziej, czego mniej, a czego nie chcę wcale?

Odpowiedzi na te pytania pomagają się samookreślić. Definiują wartości i pragnienia.

5. Więź

Poczucie autonomii rozwija się lub obumiera w oparciu o skutki wyników pierwszych, wcześnie nawiązanych relacji. To wtedy człowiek uczy się doświadczać uczucia gniewu i całej jego obróbki. Jeśli proces ten nie przebiegnie prawidłowo, może udać się na psychoterapię indywidualną w celu korekcji i nauki zdrowego budowania relacji z drugim człowiekiem.

6. Asertywność

To bardzo ważna umiejętność w procesie dbania o Siebie. Jest składaną Sobie i światu deklaracją, która mówi, że jesteśmy i jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

7. Afirmacja

Jest pozytywnym dążeniem do określonej wartości. W osiągnięciu wewnętrznej harmonii warto pielęgnować własną, twórczą jaźń, co może się dziać np. poprzez pisanie. Warto robić to nie tylko, by inni mogli człowieka usłyszeć, ale też by on sam mógł usłyszeć Siebie. Należy też dbać o dobre relacje ze wszystkim, co istnieje. Tutaj dobrze jest rozwijać umiejętności duchowe i karmić się budującymi słowami, w tym − w zależności od preferencji − afirmacjami i/bądź modlitwami.

Efekt placebo nie jest jakimś wytworem wyobraźni i ma charakter stricte fizjologiczny. Polega na aktywowaniu w organizmie procesów neurologicznych bądź chemicznych, służących łagodzeniu objawów choroby bądź sprzyjających zdrowieniu. Badania wykazały, że ten efekt działa na ponad połowę pacjentów. By zadziałał, kluczowa jest decyzja człowieka o potrzebie zapanowania nad sytuacją. Wspiera ona bowiem naturalne zdolności organizmu do samoistnego leczenia.

autor: Dorota Bucholc
artykuł napisany w oparciu o wiedzę z książki autorstwa Gabora Maté’a pt.: “Kiedy ciało mówi nie"

Sprawdź najnowsze artykuły

pomoc psychologiczna photo-1651613543604-195861551d15.webp
Kiedy ciało mówi stresowi “NIE”

"Ludzie zawsze intuicyjnie czuli, że ciało i umysł są niepodzielne. Współcześnie doszło jednak do niefortunnego rozłamu między tym, co podpowiada nam organizm, a tym, co umysł uważa za prawdę. Ku własnej zgubie, zwykle kierujemy się drugim z tych dwóch źródeł informacji” - mówi znany kanadyjski lekarz węgierskiego pochodzenia, dr Gabor Maté. Nie można odmówić mu doświadczenia: przez 20 lat pracował w przychodni rodzinnej, później na oddziale opieki paliatywnej, a następnie przez ponad dekadę zajmował się osobami uzależnionymi od narkotyków i chorymi psychicznie. Napisał cztery książki, które zostały wydane w 25 językach.
[czytaj dalej]

pomoc psychologiczna photo-1524088484081-4ca7e08e3e19.webp
Kobiety kochające “za bardzo”

Kasia młodo wyszła za mąż, w wieku 21 lat. Gdy tylko Karol jej się oświadczył, natychmiast powiedziała „tak”, w przekonaniu, że to “ten jedyny”. Niedługo po ślubie zaczęło jednak dochodzić do coraz częstszych kłótni między małżonkami. Kolejne lata to w zasadzie nieustające pasmo napięć i awantur, podczas których Karol nie szczędził jej także wulgarnych wyzwisk. Z biegiem lat Kasia stała się ofiarą przemocy psychicznej.

[czytaj dalej]

pomoc psychologiczna photo-1603943542072-358bc0cb67f9.webp
Toksyczni rodzice

“To, iż nie mieliście złych zamiarów, nie znaczy, że nie bolało”
To, co znane, zapewnia poczucie komfortu. Człowiek zna zasady i wie, czego może się spodziewać. Odtwarza stare konflikty, bo ma nadzieję, że tym razem zdoła je przezwyciężyć.
[czytaj dalej]

Historie terapeutyczne jon-flobrant-_r19nfvS3wY-unsplash.jpg
Balans

"Na terapię zapisałam się ze względu na konkretne trudności – sporo złości, stany głębokiego przygnębienia. Ku mojemu zaskoczeniu w pracy terapeutycznej zaopiekowane zostały rozległe obszary mojego życia. Nigdy nie pomyślałabym, jak bardzo można zmienić jakościowo własne życie. Aktualnie towarzyszy mi większe poczucie spokoju i wpływu. Przy jednoczesnej akceptacji faktu, że są rzeczy poza moją kontrolą. Czuję, że mam dostęp do swojej siły, pewności, a zarazem, że towarzyszy temu wrażliwość i delikatność. Ten balans jest dla mnie bardzo ważny. Cieszę się, że relacja z psychoterapeutką stała się dla mnie pierwowzorem relacji, w której mogę czuć się bezpiecznie będąc blisko siebie i odkrywając swoje różne kawałki. To przekłada się na zaufanie do innych ludzi, a także na odwagę by być autentycznym. Na sesji terapeutycznej mogę zatrzymać się przy czymś, co na co dzień niekiedy jest zbyt trudne. Jednak widzę, że wraz z czasem tą umiejętność również się nabywa - bycie swoim sojusznikiem i pozwolenie sobie na odczuwanie różnych emocji. Traktując je bardziej jako drogowskaz, niż jako coś od czego trzeba uciec."

Aneta

Historie terapeutyczne vadzim-tuhuzbayeu-nP9m-lcMSbg-unsplash.jpg
Bez wyrzutów sumienia

“Co mi dała psychoterapia? Wolność, wiarę w swoją intuicję i zgodę na bycie po prostu sobą. Uwolniła mnie od refluksu, napięć w ciele i wyrzutów sumienia za każde wypowiedziane słowo. Czy był to łatwy i szybki proces? Zdecydowanie nie, ale warty to przejścia. Pamiętam, emocje, odczucia jakie mi towarzyszyły, nie zawsze było to miłe i przyjemne, ale każda sesja przybliżała mnie do siebie samej. Oczywiście, że polecam psychoterapie wszystkim, bardzo żałuję, że nie jest ona tak łatwo dostępna dla każdego.”

Wiola

Historie terapeutyczne pawel-wisniewski-pkFXc2d3yD4-unsplash.jpg
Wewnętrzny głos

Z początku nie miałam przekonania co do tego, że proces psychoterapii zmieni coś w moim życiu. Było mi trudno zaufać efektom. Spotkania umożliwiły mi jednak prawdziwe i pełne spotkanie z samą sobą. W bezpiecznych warunkach jakie stworzyła moja terapeutka mogłam otworzyć się na ogląd historii swojego życia z różnych stron, pod różnymi kątami. Przeżyć emocje, które dotąd tłumiłam. Zapłakać nad bezradnością wobec niektórych wydarzeń. To powodowało we mnie stopniowe odczuwanie coraz większej ulgi. Było mi lepiej samej ze sobą po prostu BYĆ. Stałam się bardziej samoświadoma siebie, co pomaga mi do dnia dzisiejszego lepiej radzić sobie w kryzysowych sytuacjach oraz nawiązywać lepszej jakości, bezpieczne relacje. Osobiście uważam, że to były jedne z najlepiej zainwestowanych dotąd pieniędzy i że zmiana jaką przyniósł proces psychoterapii jest dla mnie bezcenna. Bardzo ważne też, aby wybrać osobę, z którą jak to mówię “kliknie”. Jeśli nie uda się to za pierwszym razem, warto spróbować pójść do kogoś innego. Najważniejsze to, by słuchać siebie i podążać tam gdzie kieruje “wewnętrzny głos”. Z całego serca polecam Każdej Osobie spróbowanie podjęcia psychoterapii własnej. To może być jedna z najlepszych decyzji Twojego życia, mająca pozytywny wpływ na jego całą dalszą część. :-)

Monika

Historie terapeutyczne marek-piwnicki-sDa-YSpxcjc-unsplash.jpg
Stawanie się sobą

“Podjęcie decyzji o psychoterapii własnej było trudne, gdyż nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Wiedziałem jednak, że potrzebuję pomocy. Po tygodniach namysłu i zbierania się na odwagę zadzwoniłem i umówiłem się na sesję konsultacyjną. Teraz wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Od ponad roku jestem w procesie terapeutycznym, który od samego początku przebiega dość dynamicznie. Psychoterapia to dla mnie droga w głąb siebie, w trakcie której zaczynam rozumieć dlaczego jestem tym kim jestem, oraz definiować czynniki, które mnie kształtują. Proces pomaga mi również zaakceptować rzeczy, których nie mogę zmienić, a także pozwala przyjrzeć się temu na co mam wpływ. Psychoterapia jest procesem trudnej i żmudnej pracy, w trakcie której doświadczam bólu psychicznego oraz fizycznego w postaci somatyzacji, jednak radość ze stawania się sobą jest nieporównywalnie większa i warta tego, aby podjąć trud pracy nad sobą."

Szymon

Historie terapeutyczne lukasz-szmigiel-ajFbrw_aiSk-unsplash.jpg
Spokojniej

"Kryzys zawodowy, który swoje źródło miał w wątkach osobistych spowodował, że podjęłam decyzję o psychoterapii. Narodziny mojej córki uruchomiły różne kawałki z mojego dzieciństwa i powstała we mnie potrzeba przepracowania tego. Zawodowo byłam na zakręcie i czułam, że utknęłam. Miałam poczucie, że nie ruszę dalej, jeśli nie poprzyglądam się temu co mi się dzieje z perspektywy obserwatora. Początki psychoterapii to był duży ból, kryzys i płacz. To był proces poznawania siebie. Rozpoczynając terapię nie od razu dostrzegłam efekty. Początkowo z każdym krokiem do przodu, było gorzej. Do czasu psychoterapii miałam wszystko pozamrażane i nie łączyłam różnych faktów, przez co nie byłam w stanie dostrzec sytuacji taką, jaka była. Co ciekawe w trakcie psychoterapii zaczęłam być bardzo ciekawa historii swojej rodziny. Szukałam faktów na temat mojego pochodzenia w różnych miejscach. Przeszłam przez różne etapy. 

[czytaj dalej]

Historie terapeutyczne nils-nedel-DxW4sFrGAMI-unsplash.jpg
Miejsce w rodzinie

“Moje doświadczenia związane z psychoterapią rozpoczęły się, kiedy miałam 22 lata. Była to 3- miesięczna grupa dla osób z dość różnymi problemami depresyjnymi, nerwicowymi, z zaburzeniami odżywiania, w relacjach. Terapeuta prowadzący wydawał mi się bardzo mądry, zabawny, opowiadał ciekawe przypowiastki terapeutyczne, grupa pacjentów stała się na pewien czas moimi bliskimi znajomymi (jedna znajomość przetrwała do dziś). Na same odkrycia i zmiany terapeutyczne nie byłam wtedy szczególnie gotowa, to znaczy oprócz odnotowania napięcia mięśni czoła w czasie bycia w grupie (które dzisiaj odbieram jako przejaw lęku społecznego, przed oceną, wtedy jednak nie wiedziałam jak to rozumieć i nikt mi tego nie zinterpretował), pozornie nie wyniosłam nic. Przyszłam tam z przekonaniem, że chcę pokonać zaburzenia odżywiania (objadanie się, uzależnienie od jedzenia), nie byłam.... 

[czytaj dalej]